“Zaraz… czy ja w ogóle potrzebuję trenera biegania?
Czy ja właściwie chcę trenować? Nie mogę po prostu biegać?”
No więc odpowiadamy… Oczywiście, że możesz.
Znamy mnóstwo osób, dla których bieganie oznacza przetruchtać co drugi dzień 6-7 kilometrów po sprawdzonej trasie w okolicznym parku. Słuchawki na uszach, komfortowe tempo, odcięcie się od świata. 45 minut błogiego spokoju. Medytacja.
Szanujemy to. Naprawdę, bez cienia ironii.
Uważamy, że w bieganiu piękne jest właśnie to, że każdy może je interpretować i przeżywać na swój wyjątkowy sposób. Nie ma lepszego i gorszego.
Faktem jest jednak, że…
Nasze podejście jest inne.
I żeby od razu sprostować w drugą stronę – nie, nie jest nim trening pod starty, żyłowanie życiówek, ściganie się z szefem, kolegami czy szwagrem.
Wielokrotnie już pisaliśmy i mówiliśmy, dla nas życiówki są efektem ubocznym.
Przyjemnym i też w pewnym stopniu potrzebnym, ale ubocznym.
Bieganie, a właściwie to szerzej – trening – jest dla nas sposobem na czerpanie z życia pełnymi garściami.
Sprawność daje nam wolność, zabiera ograniczenia fizyczne, pozwala spędzać czas tak jak chcemy, a nie tak jak narzucają nam okoliczność.
Ale sprawność to też sporo ponadto. To pewność siebie, wewnętrzny spokój, determinacja w realizowaniu celów.
Naszą największą przyjemnością jako trener biegania jest obserwować, jak trening zmienia ludzi od wewnątrz.
Dlatego uważamy, że warto trenować bieganie, a nie tylko biegać.
Warto narzucić sobie trochę dyscypliny, wysilić się. Raz na jakiś czas wyjść poza strefę komfortu. Przesunąć tę poprzeczkę o milimetr wyżej, nie dążąc przy tym do rekordu świata, z nikim się nie ścigając.
Tu nie ma mety, nie ma ostatecznego celu po którym można odwiesić buty i powiedzieć “ok, udało się”.
To droga jest nagrodą.
Naszą misją jest, żeby towarzyszyć Ci w tej drodze. Dzielić się swoją trenerską wiedzą i doświadczeniem. Pomagać, nakierowywać, motywować i edukować.
Chcemy sprawić, żeby te kilkadziesiąt minut, które poświęcasz na bieganie było zawsze najlepszym fragmentem Twojego dnia.